Dość długo pracowałam, jako handlowiec. Zajmowałam się sprzedażą antywirusów i szło mi to całkiem nieźle. Nie mam jakiś specjalnych umiejętności, które pomagają mi w pozyskiwaniu klientów. Moją zapewne największą zaletą jest to, że uwielbiam rozmawiać. Nie czuję skrępowania podczas rozmowy i to jest bez względu na wiek rozmówcy. Potrafię zadzwonić do klienta, z którym nigdy wcześniej nie rozmawiałam a po minucie będę mówić do niego tak jakbyśmy się znali od lat. To zdecydowanie duży plus dla mnie. Najgorsze natomiast były zarobki, stąd też awans na kierownika zespołu był pożądany i wymarzony. Miałam najniższą średnią krajową, zaś na kierowniczym stanowisku czekała mnie znaczna podwyżka. Premie owszem były, ale kwartalnie i wcale kokosów z tego nie miałam. Twierdziłam, że się marnuję, bo widziałam się w zarządzaniu zespołem pracowników i osiąganiem zysków dla firmy. Być może mam za wysoką samoocenę, ale dziś wiem, że krzywdy sobie nie zrobiłam. Generalnie nie widzę wielu różnic między stanowiskiem specjalista do spraw handlowych a kierownikiem zespołu handlowego. Za to ogromne różnice widzę, co miesiąc na koncie. Potrafię zarobić Nawet 4000 tysiące na miesiąc a to dla mnie ogromna sumka w porównaniu z głodową pensją jaka otrzymywałam wykonując i tak kawał roboty, zwykle tej najgorszej.
sierpień
2